Po wydarzeniach na Barszczańskiej
Rodzina mężczyzny z ulicy Barszczańskiej, który zmarł w sobotę w szpitalu po interwencji policji, została objęta opieką miejskich urzędników i specjalistów
Z rodziną 34-letniego mieszkańca Białegostoku skontaktowali się dziś (11 kwietnia) pracownicy Urzędu Miejskiego w Białymstoku. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie zaoferował pomoc. Konkubina zmarłego została objęta profesjonalną opieką psychologiczną.
Według informacji policji, w miniony czwartek konkubina cierpiącego na schizofrenię mężczyzny wezwała karetkę pogotowia. Jej załoga oceniła, że mężczyzna jest pod wpływem alkoholu i w tym stanie nie może trafić do szpitala, dlatego wezwana została policja.
Funkcjonariusze uznali, że mężczyzna jednak nie jest pijany, podjęli więc decyzję o przewiezieniu go do szpitala. Ten nie chciał wyjść dobrowolnie. Na balkonie mieszkania doszło do szarpaniny, funkcjonariusze użyli siły i gazu. Wtedy mężczyzna stracił przytomność, podjęta została reanimacja. Po niej 34-latek znów zaczął oddychać i trafił do szpitala. W sobotę po południu zmarł.
Sprawa trafiła do prokuratury, która wyjaśnia, czy doszło do przekroczenia uprawnień przez interweniujących policjantów i czy ma z tym związek śmierć mężczyzny. Przyczyna śmierci ma być znana po sekcji zwłok.
Anna Kowalska