Niedziela na ulicy Kilińskiego
Święto Ulicy Jana Kilińskiego znów przyciągnęło setki białostoczan. Jedna z najpiękniejszych w Białymstoku – ulica Jana Kilińskiego obchodziła w niedzielę (27 maja) swoje doroczne święto. Atrakcji, zorganizowanych przez Miasto Białystok, było mnóstwo.
Ponieważ w tym roku obchodzimy 100–lecie odzyskania niepodległości przez Polskę, tegoroczne święto ulicy J. Kilińskiego nawiązywało do tego wydarzenia. Uczestnicy tego wydarzenia mogli przenieść się w czasie do okresu międzywojnia.
– Ulica Kilińskiego już po raz ósmy obchodziła swoje święto – powiedział prezydent Tadeusz Truskolaski. – Cieszę się, że to wydarzenie zyskało aprobatę wśród białostoczan i mieszkańcy naszego miasta tak chętnie uczestniczą w tym święcie.
Były koncerty, występy zespołów, konkursy, wystawy, zabawy dla dzieci, pokaz iluzji. Można było zwiedzić Pałacyk Gościnny. Specjalne programy przygotowały instytucje kultury: Muzeum Wojska, WOAK, Dom Kultury „Śródmieście”, Galeria Sleńdzińskich, Galeria Sztuki Marszand oraz Muzeum Historii Medycyny i Farmacji Uniwersytetu Medycznego.
W czasach hetmana Branickiego dzisiejsza ulica J. Kilińskiego była polną ścieżką biegnącą wzdłuż pałacowych stawów. W latach 1766-77 wzniesiono Pałacyk Gościnny, w którym Izabela Branicka przyjmowała niektórych gości. Od strony kościoła istniała też wozownia, którą na początku XIX wieku przekształcono w kamienicę nazywaną przez białostoczan lożą masońską. Kolejne budynki zaczęły powstawać dopiero od połowy XIX wieku, kiedy już zlikwidowano stawy. Ulicę zaczęto wówczas nazywać Niemiecką. Wtedy zaczęły pojawiać się w tym miejscu restauracje, zakłady fotograficzne i hotele, wśród nich słynny Ritz. I choć dziś niewiele z tej dawnej świetności zostało, niepowtarzalny urok ulicy wciąż istnieje.
Anna Kowalska